piątek, 24 stycznia 2014

Kuba part II

W końcu wzięłam się za zdjęcia Kuby, nie przebrnęłam nawet przez połowę ale wybrałam kilka, które postanowiłam pokazać, mimo, że wieeeeeeeeeeeeeele im do doskonałości brakuje ;) Jak mówiłam ja się uczę dopiero, ale sprawia mi to straszną frajdę (Kubie też ;) ) a to najważniejsze chyba! Skutecznie nas te nasze sesje odstresowują i odprężają. Kubę mogliście zobaczyć w poście : Czachy + Kuba part I. A jeżeli chcecie poznać go bliżej i zobaczyć więcej zdjęć to zapraszam na jego bloga : CREEPYJAY.

Zdjęcia robię Nikonem D5200 ale niestety jeszcze obiektywem kitowym, mam nadzieję za jakiś czas dorobić się dobrego obiektywu do portretów. (Takie moje małe a jednak wielkie marzenie) Większość zdjęć obrabia Kuba tak jak mu się podoba. Zdjęcia jak zwykle robiliśmy w pięknym Giżycku, które teraz ma -15 st C, zasypane jest na biało a od ruskich ponoć nadchodzą białe niedźwiedzie ;) 

Zapraszam do oglądania!
























takie morze mamy w Giżycku ;)
 


Jeżeli tylko wezmę się za pozostałych 1500 zdjęć i znajdę coś ciekawego to uaktualnię ten post. A teraz czekam na morze krytyki, rad odnośnie obiektywów, rad odnośnie światła i ustawień i co tylko przyjdzie Wam do głowy, lubię się uczyć a krytykę konstruktywną szanuję :)

Pozdrawiam!
Siwa

wtorek, 21 stycznia 2014

Mydło borowinowe TOŁPA recenzja i mała zapowiedź!

Witajcie!

Wracam dzisiaj do Was z recenzją mydełka firmy Tołpa z serii spa bio anti stress. Na dniach wstawię kolejną recenzję, więc zaglądajcie tu często! Mam też dla Was dobrą nowinę.. niebawem blog będzie obchodził swoje pierwsze urodziny, co prawda ja uczestniczę w jego życiu zaledwie od 11 lipca (zastąpiłam wcześniejszą "szefową" tego bloga) i jak możecie zauważyć od tego też czasu blog ulega nieustannie subtelnej zmianie, delikatnie mówiąc rozkwita w do końca nawet mi nie znanym jeszcze kierunku poszerzając tematykę bloga o tematy "okołodzieciowe" ;) Na tym się znam, a raczej poznaję ciągle (i tak pewnie przynajmniej do ukończenia przez nich osiemnastki;) )  i tym również chcę się z Wami tutaj dzielić. 
Z okazji pierwszych urodzin planujemy z redakcją jakiś konkurs( dla odmiany nie będzie to raczej rozdanie) jesteśmy na etapie szukania sponsorów - jeżeli znajduje się ktoś chętny wśród Was zapraszamy do kontaktu z nami na blogcreativemagazine@gmail.com ;) Będzie to konkurs, w którym będzie do wygrania zarówno coś dla dzieci jak i dla dorosłych. Więcej Wam nie powiem bo sama do końca nie wiem jeszcze jak to będzie wyglądało i ile nagród uda nam się ( mi i redakcji CM) dla Was uzyskać :) Konkurs pojawi się najpewniej na przełomie stycznia/lutego. Nie przegapcie tego :)

Zapraszam Was teraz na obiecaną recenzję :) 





Moje mydło jak widzicie jest już używane, niestety poprzednie zdjęcia nie przetrwały i padły wraz z systemem w komputerze. Kostka nieużywana prezentuje się tak : Zdjęcie kostki na serwisie bangla.pl


Co obiecuje producent?

- hypoalergiczne,- do odnowy biologicznej,
- stany napięcia i zmęczenia, obniżony nastrój,
- naturalne olejki eteryczne: lawenda, geranium, petitgrain, szałwia.
Poprawia samopoczucie i zapewnia naturalną odnowę biologiczną. Oczyszcza i regeneruje skórę nie naruszając bariery ochronnej. Przeciwdziała zmęczeniu, odpręża i relaksuje. Wspomaga eliminację toksyn. Poprawia koloryt i wygładza skórę.
Dobre samopoczucie uzyskasz dzięki naturalnym olejkom eterycznym:
- lawenda - działa uspokajająco, uwalnia od napięcia nerwowego i stresu emocjonalnego,
- geranium - działa rozluźniająco i oczyszczająco, poprawia nastrój i tonuje nerwy,
- petitgrain (otrzymywany z młodych liści i pędów pomarańczy) - relaksuje, uspokaja i działa antydepresyjnie,
- szałwia - poprawia samopoczucie i ułatwia zasypianie.
Sposób użycia: namydl zwilżone ciało i masuj przez ok. 1 min., następnie spłucz wodą. Stosuj codziennie.
Składniki: borowina Tołpa, gliceryna, naturalne olejki eteryczne z lawendy, geranium, petitgrain i szałwii.


0% sztucznych barwników, PEG-ów, SLS-u, silikonów, oleju parafinowego, konserwantów. 

Skład: 
Sodium Palmate, Sodium Palm Kernelate, Aqua, Glycerin, Peal Extract, Sodium Cocoyl Isethionate, Palm Acid, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Oil, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange), Leaf Oil, Olea Europaea Oil, Polyguaternium-7, Salvia Sclarea (Clary) Oil, Sodium Chloride, Palm Kernel Acid, Tetrasodium EDTA, Tetrasodium Etidronate, Linalool, Citronellol, Geraniol, Limonene.

Opakowanie:
"Opakowanie bezpieczne dla środowiska - poddawane recyklingowi." Mydło zapakowane jest w bardzo przyjemne dla oka, ekologiczne pudełko, na którym znajdziemy mnóstwo przydatnych informacji nie tylko o mydle ale również o działaniu składników w nim zawartych. Ogólna kolorystyka co zresztą widać utrzymana w tonacji brązowo-zielonej. 

Zapach: 
Zapach jest intensywny, bardzo przyjemny.. pachnie dla mnie to mydło lasem po prostu, spacerem w czystych, mazurskich lasach na świeżym powietrzu. Stosuję codziennie i zapach mnie nie zmęczył, wręcz przeciwnie - uważam, że przyjemnie codziennie poczuć taką świeżość :) 

Konsystencja i wydajność: 
Mydło całkiem przyzwoicie się pieni. Stosuję je codziennie od dwóch tygodni i zostało już mniej niż pół kostki, wydajność więc oceniam dość słabo w porównaniu do innych mydeł. 


Moja opinia: 
Nie często sięgam po mydła, zdecydowanie częściej wybieram żele pod prysznic jednak ciekawa kolejnego produktu tej firmy (recenzję wcześniejszego produktu znajdziecie tu: Płyn micelarny TOŁPA) postanowiłam spróbować i przetestować mydło porządnie. Według producentów mydło służy odnowie biologicznej i jest antystresowe, o ile mogę potwierdzić działanie pierwszej obietnicy o tyle nie odstresowuje mnie wcale, ale generalnie ciężko odstresować się przebywając z mężem pod jednym dachem 24/7 (mąż pracuje w domu) i posiadając dwójkę dzieci ;) Więc tą właściwość mydła polecam sprawdzić na sobie i przekonać się czy potrafi odstresować czy nie. Przechodząc jednak do rzeczy mogę powiedzieć, że jest to najlepsze mydło jakie dane mi było używać do tej pory. Ja stosuję to mydło zarówno do mycia twarzy (ryzykuję, wiem!) jak i do mycia ciała pod prysznicem. Mydło jak wspomniałam wcześniej całkiem dobrze się pieni, i dość ciężko zmywa ze skóry, pozostawiając skórę naprawdę dobrze umytą i ładnie, dużo delikatniej pachnącą. Świetnie radzi sobie z resztkami makijażu. Skóra po tym mydle pozostaje delikatna, trochę nawet nawilżona. Nie ma się uczucia ściągnięcia ale i nie idealnej gładkości, skóra jest jakby "tępa" , nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi - nawet nie potrafię dokładnie ubrać tego w słowa, po prostu wrażenie jakby skóra była umyta idealnie. Rzeczywiście musi być hipoalergiczne bo nie mam po nim żadnych skutków ubocznych w postaci przesuszeń, zaczerwienienia, swędzenia czy wyprysków, więc to jest zdecydowanie na duży plus. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że zaczerwienienia na twarzy delikatnie zmalały i problemy z wypryskami też jakby są mniejsze. Tak jak wspomniałam mydło mnie nie odstresowuje ale sprawia, że tą krótką chwilę (Ci co mają małe dzieci wiedzą jak bardzo krótką) pod prysznicem czuję się bardziej radosna, zwłaszcza teraz zimą gdy brakuje mi słońca, ciepła, zieleni i lasu.. to mydło daje mi namiastkę tego wszystkiego, wręcz czekam na każde spotkanie z nim :) Lubię takie naturalne, dobre kosmetyki. Polecam je z czystym sumieniem! 

Moja ocena:
4+/5 (no mnie nie odstresowało w końcu! ;) )

Pozdrawiam, i do niebawem ;)
Siwa

P.S. Dalej nie wzięłam się za zdjęcia Kuby, mimo, że już zaplanowana jest nowa sesja ;) Ale obiecuję, pojawi się tu niebawem ;)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

zestaw kosmetyków Corine de Farme - recenzja

Witajcie
Po smakowitym przepisie na blok, który niebawem pojawi się również w "Na żywo" (nie wiem dokładnie kiedy) przyszedł czas na recenzję kosmetyków. Dzisiaj na "tapetę" wzięłam zestaw Corine de Farme. To moje pierwsze zetknięcie z marką i kosmetykami dlatego tym bardziej byłam ich ciekawa. Do testowania dostałam Płyn Micelarny do demakijażu oczu, krem rozświetlający oraz tonik odświeżający. 


Zacznijmy może od płynu micelarnego do demakijażu oczu, który służy mi do demakijażu całej twarzy. 


Co obiecuje producent?
Płyn do demakijażu oczu zawierający micele - cząsteczki, które skutecznie usuwają zanieczyszczenia i makijaż z nawet najbardziej wrażliwych oczu. Płyn wzbogacony wyciągiem z Piwonii o właściwościach tonizujących i zapewniającym przyjemne uczucie świeżości. 

Nie pozostawia tłustej warstwy i nie powoduje podrażnień wokół oczu. Testowany pod kontrolą dermatologiczną i okulistyczną. Polecany dla osób noszących szkła kontaktowe. 
Właściwości:
- 97% składników pochodzenia naturalnego,
- 3% składników syntetycznych łagodnych dla skóry, zapewniających trwałość i optymalną skuteczność,
- hipoalergiczny, nie zawiera alkoholu, bez parabenów i sztucznych barwników,
- kompozycja zapachowa bez ftalanów.


Skład:
aqua, poloxamer 184, glycerin, peg-40 hydrogenated castor oil, sodium benzoate, perfum, potassium sorbate, citric acid, disodium edta, paeonia officinalis flower extract, sodium hydroxide

Opakowanie:
Prosta plastikowa butelka o pojemności 125 ml (istnieje również wersja 200 ml, która posiada pompkę) z wieloma kolorowymi napisami, dozownikiem, który niestety nie pozwala dokładnie wymierzyć ilości produktu, który chce się nabrać na wacik. Opakowanie nie powala na kolana, powiedziałabym, że jest przeciętne ale schludne. 

Zapach:
Raczej chemiczny, z lekką nutą piwonii, moim zdaniem całkiem przyjemny, nie męczy mnie i nie drażni. 

Konsystencja i wydajność:
Konsystencja wody, wydajność raczej średnia, zwłaszcza, że jeżeli chcemy naprawdę zmyć oczy musimy się trochę natrudzić i płynu zużyć. 

Moja opinia: 
Bardzo przyzwoity i tani płyn micelarny jednak bardziej do demakijażu twarzy niż oczu, z tuszem do rzęs radzi sobie naprawdę przeciętnie - zwłaszcza z tymi wodoodpornymi, sprawia, że rozmazują się i naprawdę ciężko "doszorować" później go z twarzy. I to właściwie jest jedyny minus bo z resztą makijażu radzi sobie świetnie, zmywając go dokładnie. Być może ze zwykłym tuszem do rzęs poradziłby sobie lepiej. Wiem jednak, że nie podrażnia oczu, nawet tych najbardziej wrażliwych takich jak moje. Nie pozostawia na twarzy lepkiego czy tłustego filmu, wręcz powiedziałabym, że rzeczywiście po zmyciu makijażu mamy uczucie świeżości. Moja wrażliwa i alergiczna cera zupełnie na niego nie reaguje wypryskami czy zaczerwienieniem co jest ogromnym plusem. Chętnie sięgnę po ten płyn ponownie (a jak widać właśnie mi się kończy) ale wybiorę jednak wersję z pompką bo ten dozownik mnie irytuje ;) Z czystym sumieniem polecam!

Moja ocena:
4+/5 , odejmuję za to, że nie zmywa wodoodpornych tuszy do rzęs i muszę używać innego specyfiku. 


Przejdźmy teraz do Toniku odświeżającego, który prezentuje się w ten sposób:


Co obiecuje producent?

Tonik odświeżający opracowany na bazie naturalnych składników, starannie dobranych w celu zapewnienia skórze nawilżenia oraz zachowania optymalnej równowagi. 
99% naturalnych składników: woda oraz naturalne ekstrakty z róży

1% składników syntetycznych zapewniających trwałość produktu

Hipoalergiczny, nie zawiera alkoholu, bez parabenu, phenoxyethanolu oraz sztucznych barwników. testowany dermatologicznie. 
Działanie: Oczyszcza i odświeża skórę, usuwa resztki makijażu. Pozostawia cerę delikatną i elastyczną. Przywraca naturalny poziom nawilżenia.Nie podrażnia.


Skład:
Aqua, Glycerin, Sodium Pca, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Pentylene Glycol, Sodium Hydroxine, Methylisothiazolinone,Polyaminopropyl, Biguanide, Rosa Damascena Flower Extract, Bisabolol, Citric Acid. 

Opakowanie:
Plastikowa butelka o pojemności 200 ml z dozownikiem w postaci pompki. Opakowanie identyczne jak przy płynie micelarnym, podobna kolorystyka. 

Zapach:
Podobnie jak w przypadku płynu micelarnego lekko chemiczny, lekko różany. Przyjemny, nie uciążliwy. 

Konsystencja i wydajność:
Woda, wydajność lepsza niż w przypadku płynu micelarnego.

Moja opinia:
Tonik nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak płyn micelarny ale uważam, że jest całkiem dobrym, odświeżającym i delikatnie kojącym skórę produktem. Bardzo podoba mi się skład produktu, świadomość, że przecieram twarz czymś naturalnym, nie naszpikowanym chemią działa na mnie uspokajająco ;) Wiem, że nie muszę obawiać się zaczerwienienia, wyprysków, zatkanych porów i rzeczywiście, nie mam żadnych skutków ubocznych po stosowaniu tego toniku. Tonik odświeża skórę, delikatnie ją nawilża - to chyba dzięki glicerynie zawartej w składzie. Nie podoba mi się jednak to, że moja twarz delikatnie lepi się po stosowaniu tego toniku i świeci się jak lampki na choince. Tonik całkiem nieźle radzi sobie z resztkami makijażu. Nie zachwyca mnie szczególnie ale i nie ma do czego się przyczepić, myślę, że to będzie dobry produkt na wakacje. Teraz nie widzę dla niego większego zastosowania. Z chęcią jednak sięgnę po tonik oczyszczający. 

Moja ocena: 
3+/ 5

Na sam koniec zostawiłam krem rozświetlający, który według zapewnień producenta daje długotrwałe bo aż 24 godzinne nawilżenie. Krem prezentuje się tak:


Co obiecuje producent?
Krem nawilżający Corine de Farme. Co najmniej 95% składników pochodzenia naturalnego. By twoja skóra była rozświetlona, odporna na codzienny stres, gładka i promienna. Corine de Farme stworzyła kompleks ŚWIETLISTA CERA na bazie owoców litchi oraz pestek borówki brusznicy. Krem nawilżający Corine de Farme wygładza Twoją skórę, dodaje blasku chroniąc przed fotostarzeniem się i walcząc z utlenianiem spowodowanym przez promienie UV. Zapobiega także przedwczesnemu starzeniu się skóry. Dzięki temu Twoja skóra jest chroniona przed niekorzystnymi warunkami zewnętrznymi. Dzięki aktywnym składnikom roślinnym (Kamelia, gliceryna) skóra jest długotrwale nawilżona. Twoja cera jest gładka, promienna i pozbawiona przebarwień. Koniec ze zmęczoną skórą i szarą cerą!

Skład:
aqua, glycerin, caprylic/capric triglyceride, dicaprylyl carbonate, hydrogenated palm kernelglycerides, polyamide-5, butylene glycol, camellia oleifera seed oil, c14-22 alcohols, cetearyl alcohol, parafum, dimethicone, sodium polyacrylate, vaccinium vitis-idaea seed oil, hydrogenated palm glycerides, c12-20 alkyl glucoside, cetearyl glucoside, 1,2-hexanediol, caprylyl glycol, camellia sinesis leaf extract, litchi chinensis pericarp extract, methylisothiazolinone, potassium sorbate, tocopherol, sorbic acid, helianthus annuus seed oil, rosmarinus officinalis leaf extract. 

Opakowanie:
Produkt zamknięty w 50 ml zielonej buteleczce z dozownikiem w postaci pompki, która idealnie odmierza ilość kremu. Całość zamknięta w kartoniku o ładnym, schludnym wyglądzie. Butelka zdecydowanie bardziej solidna niż poprzednio opisanych produktów.

Zapach:
jak i całej reszty - lekko chemiczny, lekko kwiatowy ale bardzo przyjemny i świeży, nienachalny. 

Konsystencja i wydajność:
Krem nie jest za rzadki, nie jest za gęsty, raczej lekko wodnisty i żelowy, dobrze rozprowadza się na twarzy. Starcza na długo. 

Moja opinia:
To naprawdę świetny, tani i godny polecenia produkt. Zachwycił mnie a to rzadkość! Przede wszystkim wielki plus (tak jak i wyżej) za bardzo naturalny skład i niską cenę. Krem nie zatyka mi porów, radzi sobie z cerą mieszaną ze skłonnościami do tłustej. Przy suchej skórze może trzeba byłoby ją dodatkowo nawilżyć. Dzięki niemu poradziłam sobie z problemem przesuszonych skórek. Idealnie sprawdza się pod makijaż bo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na twarzy, nie roluje się pod podkładem. Sprawił, że mam ładną, gładką i nieprzesuszoną skórę, nawilżenie na zimę mogłoby być nieco większe ale nie można się tego czepiać. Delikatnie wyrównuje koloryt cery, koi skórę. Naprawdę świetny produkt! Z pewnością sięgnę po niego jeszcze raz

Moja ocena:
5/5

***

Mieliście do czynienia z kosmetykami tej firmy? Może używaliście właśnie tych produktów? Co o nich sądzicie? Mnie irytuje jedynie fakt, że naprawdę ciężko jest je kupić, rozglądałam się za tonikiem ale oczyszczającym i niestety u mnie w mieście nie znalazłam, będę musiała zamówić na internecie a wtedy dochodzi kolejny koszt - przesyłka. Może chcecie mi polecić inny produkt tej firmy, który powinnam koniecznie przetestować?

Pozdrawiam,
Siwa.